Rozmowa z Piotrem Kamińskim, właścicielem atelier krawieckiego, który ręcznie szyje garnitury
- To nie używa pan maszyn?
- W normalnym zamówieniu szwy maszynowe stanowią 20 procent. Istnieje możliwość zamówienia całego garnituru uszytego ręcznie. Jest to jednak bardzo czasochłonne i wymaga cierpliwości.
- Pomysł sprowadzenia pana do studia, jako przedstawiciela wymierającego zawodu, przyszedł mi do głowy po przeczytaniu wywiadu ze Zbigniewem Bońkiem, który jak wiem, mieszka we Włoszech. Tam chadza do swojego krawca. Zamyśliłem się. Czy ktoś u nas w Polsce ma swojego krawca? Nawet premier Donald Tusk ubiera się w firmie X, ale to jest przecież sieciówka. Nawet jeśli jest droga.
- Myślę, że tak jak większość ludzi cierpi na brak czasu.. A ludzie idą na łatwiznę. Wybierają sieciówki i rezygnują z wizji swojego wyglądu.. A wystarczy kilka minut, by spotkać się z krawcem. Ów doradzi, jaki garnitur do danej sylwetki będzie pasował i na jaką okazję dany krój jest właściwy. Generalnie w Polsce panowie ubierają się w jeden uniform, i chcą, by pasował na każdą okazję. Tak się nie da. Każdy elegancki mężczyzna powinien mieć 5 – 6 garniturów na różne okazję, porę dnia czy roku. Zimą szyje się je z cięższych materiałów, latem – z lżejszych, cieńszych. Obserwuję wzrost zainteresowania wyglądem wśród rodaków. Garnitur staje się bowiem narzędziem w kontaktach. Ludzie obserwują innych i oceniają ich w pierwszym odruchu na podstawie wyglądu. Uważam, że jeśli ktoś jest nienagannie ubrany, to pierwsza myśl, jaką wysyła on podświadomie do innych ludzi brzmi: „Jestem uporządkowany i zwracam na takie rzeczy uwagę”. Wspomniał pan, że to wymierający zawód. Rzeczywiście, po 1989 roku nasz rynek został zalany gotowymi garniturami słabej jakości. Były adresowane do osób o typowych sylwetkach. Panowie bardzo wysocy czy z dużym brzuszkiem mieli problem z kupieniem czegoś odpowiedniego dla siebie. Po latach ludzie wracają do ubrań szytych na miarę. Teraz jest to jednak luksus.
- Ile pan ma lat?
- Czterdzieści. Rozpoczynałem naukę w 1990 roku w najlepszej pracowni w Warszawie, a może i w Polsce.
- Nikt panu nie odradzał tego fachu?
- Nie. Zawsze miałem pociąg do ubierania się elegancko. W wieku 12 lat, nie było dla mnie problemem, zwężenie spodni. Babcia miała maszynę. Ubieranie zawsze traktowałem poważnie, lubiłem to robić i poszedłem za tym.
- Jak znajomi reagowali na panna hobby?
- Zwracali uwagę, że odstaję od reszty, ale przyzwyczaili się do tego. Nie byłem za to potępiany. W krawiectwie na miarę do dziś podoba mi się to, że można się wyróżnić. Zamówić taką rzecz, jaką się chce.
- Jaką szkołę wybrał pan po podstawówce?
- Liceum. Po nim poszedłem dalej za tym co mnie pociągało. Intuicyjnie wiedziałem, że to będzie nisza, i że takie krawiectwo ma przyszłość.
- Kiedy powiedział pan o sobie: jestem krawcem męskim szyjącym na miarę?
- Trzeba 10 lat takiej nauki po 10 godzin dziennie. Nie da się tego przeskoczyć. Trzeba pewne etapy przejść po kolei. Ja się usamodzielniłem po ośmiu latach nauki. Założyłem swoje atelier i prowadzę je do dziś z wielką przyjemnością.
- Pamięta pan swojego pierwszego klienta?
- Tak. To był garnitur szyty na maturę. Potem ów klient wracał do mnie jeszcze przed innymi ważnymi wydarzeniami swego życia.
- Kiedyś, idąc do krawca, trzeba było mieć swój materiał, którego zdobycie było nie lada sukcesem. Teraz też trzeba go przynosić?
- Jeśli klient ma tkaninę, to mogę z niej oczywiście uszyć. Mam jednak mnóstwo swoich, renomowanych firm. Gdybym był klientem, to zdałbym się na krawca, by doradził, jaki materiał będzie najlepszy.
- Ile kosztuje uszycie garnituru?
- U mnie od 5,5 tysiąca złotych wzwyż.
- To nie jest mało...
- No tak, ale biorąc pod uwagę gotowe, które potrafią kosztować około 15 tysięcy w Warszawie... W Wielkiej Brytanii są miejsca, gdzie garnitury kosztują najtaniej około 1800 funtów. Za granicą ludzie wydają fortunę na takie rzeczy. Do mnie zaglądają także zagraniczni klienci, któzy przybywają specjalnie, by kupić garnitur. Jest bowiem tańszy.
- Gdybym chciał mieć tych kilka garniturów, o których pan wspomniał, i do tego kilka marynarek, i chciałbym to zamówić u pana, musiałbym zastawić mieszkanie.
- Jak wspomniałem, to luksusowy towar. Ubierają się u mnie przeważnie biznesmeni, prawnicy, ludzie ze sfer finansowych.
- Ile trwa uszycie garnituru?
- Około trzech miesięcy. To długotrwały proces – bierze się trzy miary.
– Ile garniturów szyje pan w miesiącu?
- Osiem, dziewięć, nie więcej. Od samego początku mam kontakt z klientem i chcę mu dać to, o czym marzy. Tym się różni to krawiectwo od sieciowego. Daję klientom smak luksusu, niepowtarzalności i indywidualności. I oni do mnie wracają.
- Którego klienta najbardziej pan zapamiętał i dlaczego?
- Pamiętam wszystkich. Po latach rozpoznaję ich nawet przez telefon.
- Ma pan w swoim kajecie nazwiska z pierwszych stron gazet?
- Mam, ale nie zdradzę kto to, bo zapewne te osoby by sobie tego nie życzyły. O tym się nie mówi. Jeśli ktoś sam się pochwali, to proszę bardzo, jednak to tajemnica firmy. Kiedyś przyszywało się karteczki do garniturów z imieniem i nazwiskiem klienta. Teraz już tego nie robię.
- Co jeszcze każdy mężczyzna powinien mieć w szafie?
- Jedną parę czarnych butów, tak zwanych oxfordów. To są czarne gładkie buty z naszywanym noskiem. Jedną parę brązową w typie oxfordów, ale ażurową. Mogą być też mokasyny do sportowego stroju. Można się ubierać elegancko i trochę sportowo. Zakładamy wtedy na przykład skórzane buty, marynarkę z nakładanymi kieszeniami i spodnie typu chino lub jeansy. Należy też pamiętać, że każde dobre buty nie powinny być noszone codziennie. Muszą odpocząć i by się nie zdefasonowały, powinny leżeć w prawidłach.
- A czy sandały są dobrze widziane u mężczyzny?
- Gdzieś na urlopie. Z daleka od miasta. Pamiętać jednak należy, że do sandałów nie powinniśmy nosić skarpetek.
- A trampki?
- Trampki można zakładać na spacer po lesie. Jeśli jesteśmy w mieście, powinniśmy nosić spodnie z długimi nogawkami i koszulę z długim rękawem. To jest w dobrym tonie. Jeśli jesteśmy na urlopie na Mazurach, to wtedy możemy pozwolić sobie na dowolność.
- Przejdźmy do spodni.
- Spodni nigdy nie jest za dużo. Oprócz tych od garnituru, powinniśmy mieć kilka innych par. Podstawowy kolor to: granatowy i różne jego odcienie. Podobnie z szarościami. Mogą być też oliwkowe i jeansy. Jak mamy taką garderobę, to znacznie łatwiej jest nam coś skompletować każdego dnia. Zależnie od sytuacji czy pogody.
- Ile koszul powinien mieć elegancki mężczyzna?
- Przynajmniej siedem. Każdą na jeden dzień tygodnia. Wynika to po prostu z zasad higieny. Jeśli chodzi o kolorystykę, to moim zdaniem nie powinniśmy zastosować więcej niż dwa, trzy kolory. Dla faceta to wystarczy. Biała, czarna, błękitna i na przykład w kratkę. Ja bardzo lubię kratkę. To mieszanina kolorów i można się nią pobawić. Generalnie powinniśmy dążyć do tego, by przy jak najmniejszej liczbie garderoby stworzyć jak największą liczbę zestawów.
- Koszula z guzikami czy ze spinkami?
- Do stroju codziennego wystarczy mankiet zapinany na guzik. Do bardziej eleganckich garniturów, do strojów wieczorowych, to jednak koszula z mankietem i spinkami.
- Zostały nam jeszcze krawaty.
- Trzy gładkie i trzy na przykład w paski, kratki. Ewentualnie we wzory.
- Tworzy pan marynarki. A sweterki pan poleca?
- Jak najbardziej. Swetry mogą być, ale pod marynarką.
- Zdarza się, że przychodzi do pana klient i zamawia ciaśniejszy garnitur, by popracować nad sylwetką?
- Polecam dopasować garderobę do sylwetki. Bo zawsze można dokonać poprawek, nawet jeśli ktoś schudnie kilka kilogramów.
- Który z Polaków z naszego życia publicznego ubiera się najlepiej?
- Z polityków to myślę, że Radek Sikorski. Inni... to ciężki temat. W Polsce nie ma wzorców. Powinniśmy je czerpać z telewizji. Bywa, że widzimy, jak na rozdanie nagród panowie potrafią iść w garniturze, w którym chodzą na co dzień. To jest niedopuszczalne.
- A politycy zagraniczni?
- Bardzo wielu polityków zagranicznych jest świetnie ubranych. Także Putin czy Miedwiediew. U nas nie ma wzorców do naśladowania.
- To może pan powie, kto jest bezguściem na naszej scenie politycznej.
- Niezręcznie mi jest krytykować. Każdy z polityków, jak i każdy mężczyzna powinien przeczytać książkę „Gentleman”. To biblia dobrego ubierania się autorstwa Niemca Bernharda Roetzel.
Rozmawiał: Przemysław Iwańczyk
Opracowała: Agnieszka Pacho
Pracując z nim mam poczucie bezpieczeństwa, pewnej ręki i efektu zgodnego z oczekiwaniami. W moich doświadczeniach bespoke ten spokój to rzecz rzadka. Dreszczyk emocji czasem jest zaletą, ale najczęściej wadą.
PRZECZYTAJ CALY WPISPiotr to pierwszy fachowiec, któremu udało się rozpracować moją sylwetkę. Dobry krawiec to tak samo jak dobry lekarz – gdzieś są, ale trudno ich znaleźć.
PRZECZYTAJ CALY WPISBede powtarzal jak mantre, ze kazde kolejne zamówienie u krawca powinno byc lepsze od poprzedniego. Czynnik ludzki i doswiadczenie maja czesto kluczowe znaczenie w szyciu miarowym. Tym razem wszystko zagralo dobrze.
PRZECZYTAJ CALY WPIS